Tajlandia nr 2 czyli powrot!

Tajska kolej to nie tylko tani sposob przemieszczania sie z miejsca na miejsce…tajska kolej to preznie dzialajaca instytucja, dajaca prace nie tylko maszynistom i konduktorom, ale rowniez drobnym przedsiebiorcom prowadzacym mobilne punkty gastronomiczne. Drobny przedsiebiorca wsiada na stacji X i dopoki nie wysiadzie na stacji Y, przemierza wagony sprzedajac przekaski, zakaski, napoje, dania glowne i desery. Fenomen tego zjawiska polega na tym, ze przewaznie w jednym pociagu, ba!, w jednym wagonie spotyka sie kilku drobnych przedsiebiorcow oferujacych dokladnie ten sam towar;) Grzecznie sie mijaja, kurtuazyjnie przepraszaja jak jeden drugiemu przypadkowo wejdzie w parade i ogolnie jest milo i sympatycznie (niewazne jest dla nich, ze jak pasazer kupi dany produkt od jednego to drugi na tym. straci) – to sie nazywa „zdrowa konkurencja”. Nie ma co zaopatrywac sie w prowiant wczesniej, gdyz ceny tu nie sa wygorowane. Drobny przedsiebiorca nie narzuca duzej marzy, a nawet przeciwnie, czesto bywa tanszy niz jego koledzy ze stacjonarnych straganow w miescie.

IMG_20150518_210813_2CS

Co znaczy „tani sposob przemieszczania sie z miejsca na miejsce” moglby spytac jeden z naszych czytelnikow? Otoz odpowiadamy przykladem: przejazd ponad 200 km 3 klasa to koszt rzedu 3 zlotych i 60 groszy polskich. 3 klasa nie jest co prawda wyposazona w klimatyzacje, ale ma okna i drzwi szeroko otwarte oraz sprawnie dzialajace wentylatory, jest schludna i czysta (w tym rowniez toaleta). Poza tym – to nie Chiny – tutaj ludnosc nie przemieszcza sie tak liczebnie i z taka czestotliwoscia, nie podrozuje z ogromnymi tobolami, nie charka, nie pluje, ma bardziej konwencjonalne nawyki zywieniowe i lepsze maniery. Nie ma co silic sie na wyzszy standard, bo inna (wyzsza klasa) ma inna (znacznie wyzsza) cene.

P1050381

Tym oto sposobem dotarlysmy do Khao Yai National Park, czyli najstarszego parku narodowego w Tajlandii. W internecie mozna znalezc duzo wiadomosci na temat tego miejsca jednak z niektorymi informacjami mozna by polemizowac;)

Zatem zaczynamy!

Punkt pierwszy – Informacje ogolne

Khao Yai to ogromne polacie lasu poprzecinane szosa. Wejscie do parku na dzien dzisiejszy kosztuje lekko ponad 40 pln. Zmotorozywani przekraczaja glowna brame i jada dalej, a ci bez wlasnego pojazdu rozpoczynaja lapanie okazji. Taki byl wlasnie nasz los. W tym miejscu poruszanie sie pieszo, poza szlakami, jest zabronione, a odleglosci spore – od naszego miejsca noclegowego do punktu stolowkowego bylo 10 km. Niech sie jednak nasze rodziny nie lekaja, poniewaz glownie podwozili nas straznicy, ktorzy dzielnie pomagali nam w nie lamaniu jednej z podstawowych zasad parku. Ogolnie bylysmy powszechnie znane poniewaz jako jedyne (w tamtym czasie) poruszalysmy sie najtanszym (z istniejacych) srodkiem transportu pt. autostop. No coz zmusila nas do tego sytuacja;).

IMG_20150722_162411

Baza noclegowa jest bogata – od wypasionej po podstawowa. My, jak na backpackerki przystalo, wybralysmy pole namiotowe (Lam Takhonge). I to byl zdecydowanie dobry wybor. Nie tylko z uwagi na koszt (3.5 pln od osoby), ale przede wszystkim dlatego, ze moglysmy obcowac z natura. Nasz kamping znajdowal sie na uboczu i byl oddzielony od gestej dzungli jedynie niewielkim zywoplotem. Jesli chodzi o ludzi to bylo bardzo kameralnie (my + jeszcze 1 namiot), natomiast jesli chodzi o faune, to bylo wrecz przeciwnie. W dzien przylazily malpy, pod wieczor zagladaly jezozwierze, w nocy, totalnie nie szanujac ciszy nocnej! (no ale przeciez byly u siebie), urzedowaly jelenie (pewnej nocy, w godzinach mocno wieczornych doliczylysmy sie ich 10), do tego nad glowami przelatywaly nam dzioborozce czyli emblematyczny gatunek parku.

IMG_20150722_162010

IMG_20150722_161435

IMG_20150722_162219

Punkt drugi – Trasy wycieczkowe

„Na terenie parku Khao Yai wytyczono mnóstwo szlaków turystycznych o różnym stopniu trudności […], a najciekawsze z nich prowadzą do najwspanialszych cudów natury, np. prosto do stóp potężnego wodospadu Haeo Narok. Wyróżnia się tu 12 głównych szlakow”. – mozna przeczytac na Wikipedii. Okazuje sie, ze pojecie „mnostwo” niejedno ma imie; Na mapce, ktora otrzymalysmy, bylo oznaczonych zaledwie 7 tras, z czego tylko 2 byly „oficjalnie” mozliwe do samodzielnego pokonania.

P1050342

Na pojecie „potezny wodospad” rowniez nalezy wziac poprawke. W porze suchej potezne wodospady nie istnieja. Natomiast w porze deszczowej moze sie okazac, ze nie dojdziemy do nich przez dzungle, bo droga bedzie zbyt niebezpieczna:(

Nam sie udalo zrobic samodzielnie 2 trasy: 1 jest ogolno dostepna, natomiast na realizacje kolejnej musialysmy dostac pozwolenie. Jak mowi Lu, zreszta bardzo madrze, brawura to nie odwaga, i naprawde nie ma co szarzowac, poniewaz dzungla jest ogromna, gesta i bardzo latwo sie w niej zagubic. Nasza naczelna zasada brzmiala wiec nastepujaco: wrocic jak tylko uznamy, ze sciezka przestala byc sciezka;) ale finalnie udalo sie nie skapitulowac. Generalnie dzungla to taki las tylko, ze tropikalny. A las tropikalny oznacza bujna przyrode, ktora chaotycznie sie przeplata tworzac gaszcz czesto nie do przejscia bez maczety. Oczywiscie w parku narodowym sa wyznaczone sciezki, jednak ich przejrzystosc jest czestokroc dosc umowna. Z drugiej strony, taka wycieczka gwarantuje spora dawke adrenaliny. Tym bardziej, jesli sobie uswiadomisz, ze ta otaczajaca cie gestwina jest domem dla wielu gatunkow oryginalnych zwierzat. Nam nad glowami skakaly makaki i gibony bialorekie, z drzew spadaly blizej nie zidentyfikowane (moze to i lepiej) gatunki wezy, w oddali slyszalysmy trabienie dzikich sloni, a w rzece, tuz obok sciezki, kapaly sie krokodyle, o czym informowaly gesto rozmieszczone tabliczki. I to nie byly puste ostrzezenia, bo wycieczka, ktora pozniej spotkalysmy, potwierdzila ich obecnosc. Tylko, ze oni byli z przewodnikiem a my nie 😉

IMG_20150722_161837

Punk trzeci – Atrakcje

„Jedną z atrakcji na terenie parku jest safari urządzane tuż po zmroku. Przemierza się wówczas lasy i sawanny w odkrytej ciężarówce, wyposażonej w silne reflektory.” – informuje portal abc Tajlandia.pl. Nocne safari aktualnie wyceniane jest na 50 zlotych polskich za auto. A pasazerow, na nasze oko, z powodzeniem moze byc 6. Warto jednak szukac wspoltowarzyszy na wlasna reke, aby zminimalizowac koszty, bo bynajmniej nie lezy to w interesie Parku. Przemierzanie lasow i sawanny, w tym wypadku, jest niestety glownie chwytem marketingowym, gdyz ciezarowka klasycznie, jak na auto przystalo, porusza sie po asfaltowej szosie. Nocne safari polega zatem glownie na podgladaniu tych zwierzat, ktore akurat przypadkiem zagubily sie na drodze. No i sila reflektora rowniez jest dyskusyjna.

P1050362

Niemiej jednak uwazamy, ze Khao Yai National Park jest super miejscem, w ktorym mozna odpoczac, wyciszyc sie, podpatrzec zwierzeta, popodziwiac nature.

P1050360

Nastepnie, naszym ulubionym srodkiem transportu czyli pociagiem, udalysmy sie na poludnie Tajlandii. Naszym celem staly sie miejsca nastepujace:

1. Ko Phangan

P1050469

Zdecydowanie nasz numer jeden. Cudowna wyspa, ktora moze nie jest obdarzona rajskimi plazami, ale na pewno ma niesamowity klimat. Ko Phangan jest powszechnie znana z cyklicznych, comiesiecznych imprez pod wymownym tytulem „Full moon party”. Jednak wyspa ma do zaoferowania o wiele wiecej niz tlum „zalanych w trupa” nastolatkow celebrujacych pelnie ksiezyca.

P1050404

Wyspa jest naprawde bardzo duza, a co najciekawsze, bardzo zroznicowana i w roznych miejscach prezentuje sie inaczej. Najlepszym i najpopularniejszym srodkiem transportu jest oczywiscie motor, ale my jak zwykle pozostalysmy wierne rowerom – mimo, ze cena za dzien to 10 pln.

P1050456

Mialysmy wiec okazje poeksplorowac teren i przekonac sie jak cudownie pachnie las palmowy, jak zmieniaja sie poszczegolne plaze, jak ciezko pcha sie rower pod pionowe wziesienia i jak przerazajaco sie pozniej z nim stamtad schodzi. Odbylsmy samodzielny trekking aby przekonac sie, ze bycie odizolowana plaza w ksztalcie butelki („Bottle beach”) to jednak za malo, aby pretendowac do miana cudownego miejsca, choc niektorzy, czytaj. autorzy przewodnikow, uwazaja inaczej;) Polecamy natomiast Koh Maa z uwagi na duza i ciekawa rafe koralowa. Uwaga! Rower do tego miejsca tylko dla ludzi o dobrej kondycji i mocnych nerwach, a z kolei motor tylko dla doswiadczonych;)

P1050428

P1050385

P1050423

P1050432

Ko Phangan ma spora baze noclegowa przewidziana na kazda kieszen, a dodatkowym atutem jest obecnosc duzych marketow z jedzeniem i nocnego targu w centrum miasta Thong Sala z lokalnymu potrawami za dolara.

2. Ko Phi Phi

P1050563

O ile Ko Phangan zachwyca, o tyle Ko Phi Phi to wyspa, ktora straszy nie mniej niz Freddy Krueger z ulicy Wiazow. To miejsce to klasyczny przyklad na to, jak destrukcyjny wplyw na srodowisko naturalne moze miec czlowiek. Ko Phi Phi byla kiedys sielska i anielska, ale niestety teraz stala sie zapyziala, betonowa pustynia i rozrywkowa mekka dla zblazowanych nastolatkow, ktorzy jedza hamburgery i pizze, pija driny w hurtowych ilosciach, a na koncu laduja na fotelu jednego z licznych salonow tatuazu. Smrod, brod i ubostwo. I tylko turkusowa woda, obmywajaca brzeg wyspy, i plywajace w niej kolorwe rybki, sa obecnie jedynym wspomnieniem minionego piekna.

Przestrzen wyspy jest ograniczona dzungla, a niewielki wolny skrawek zostal zabudowany tak gesto, ze powstala kolejna dzungla tylko, ze betonowa.

P1050607

My wytrzymalysmy 1,5 dnia i to w wielkich mekach, ale chcialysmy wybrac sie na calodniowy rejs po okolicznych wyspach. Najbardziej oczywiscie marzylysmy aby znalezc sie na cudownej Ko Phi Phi Leh, na ktorej niegdys przebywal boski Leonardo Di Caprio, krecac „Niebianska plaze”. Niestety, nagly sztorm wywracal nasza drewniana lodzia na prawo i lewo, stawiajac ja momentami niemalze w pionie. Czulysmy sie jak dwie Calineczki w lupinie orzecha, do ktorej co chwila litrami wlewala sie woda. I nagle wszystko przestalo miec znaczenie: niebianska plaza, blekitna woda, cudowna rafa czy bialy jak snieg piasek. Kazdy z 8 pasazerow siedzial jak mokra kura modlac sie o bezpieczne dotarcie na lad. Tylko pan kapitan ani myslal o powrocie, bo przeciez swiatem rzadzi pieniadz, a nieukonczenie rejsu w jego przekonaniu moglo oznaczac koniecznosc zwrotu, wczesniej zainkasowanych, pieniedzy. Musielismy wiec kolejno przyrzec, ze nie bedziemy miec zadnych roszczen wzgledem organizatora wycieczki.

3. Krabi czyli Ao Nang + Railay Beach

P1050638

Krabi to cel wielu turystow, ktorym marzy sie nadmorski wypoczynek. Tylko szkopul polega na tym, ze Krabi nie ma dostepu do morza. Ruch turystyczny skupia sie zatem w Ao Nang. A Ao Nang jest w naszym przekonaniu uosobieniem wszystkiego co najgorsze. Jest kicz i gwar, bary z glosna muzyka, w ktorych tajskie wokalistki zmagaja sie dzielnie z angielskim repertuarem, ale niestety kazda podjeta probe przegrywaja z kretesem. Ulice uginaja sie pod ciezarem naganiaczy namawiajaych na kolejna kolacje, kolejny masaz czy kolejna wycieczke. Sa rowniez drogie restauracje z menu grubosci ksiazki telefonicznej, w ktorych, jak sie przekonalysmy, mozna bardzo latwo zatruc sie pizza.  No i jest Raily Beach – niby cudowna skalista plaza, ktora ma zachwycac, a ktora bardziej przeraza brudem, smieciami i ogolnym brakiem pomyslu na sensowne jej zagospadarowanie.

Ps. Znow przegralysmy walke z czasem. Aktualna obsuwa to 1 miesiac co oznacza, ze aktualnie jestesmy juz w innym kraju. W jakim? Niespodzianka;)

Jedna uwaga do wpisu “Tajlandia nr 2 czyli powrot!

  1. Koh Phi Phi – zgadzam się z wami w 100 % – syf kiła i mogiła. Zapewne kiedyś było tam cudownie – teraz spokojnie można sobie odpuścić tą wyspę. Co do Niebiańskiej Plaży – nie byliśmy – obawialiśmy się tłumu turystów strzelających foty z każdej strony.. ahh szkoda że turyści tak zmienili ten obszar…

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz